Większość z nas doskonale wie, że nasze emocje i odczucia uzewnętrzniają się w postawie ciała. Osoba zestresowana, nieśmiała, pełna obaw czy smutna kuli się, patrzy w podłogę, garbi się, wydaje się mniejsza albo nawet stara się być niewidzialna. Osoba, która jest szczęśliwa lub którą cechuje pewność siebie, chodzi natomiast wyprostowana, z uniesioną głową, ściągniętymi łopatkami i pogodną miną. Od razu widać, kto rządzi lub kto ma w sobie radość życia.

Znacznie mniej osób wie, że mechanizm ten działa także w drugą stronę i że postawa ciała ma wpływ na nasze emocje. Nasze własne sygnały niewerbalne wpływają na nasze myśli, uczucia i fizjologię. Bardzo fajnie ilustruje to poniższy dialog:

komiks o Fisztaszkach

Okazuje się, że można ująć lub dodać sobie energii tylko zmieniając pozycję. Pochylony i zgarbiony szybko będziesz także zmęczony i bez humoru, natomiast wyprostowanie pleców i kilka głębokich oddechów potrafi zdziałać cuda i dać zastrzyk energetyczny na dłuższy czas. Wystarczą dwie minutki.

Okazuje się także, że na nasze samopoczucie dobroczynny wpływ na uśmiech. Owszem, nie zawsze jest nam wesoło, ale – uwaga! – uśmiech i śmiech działają także wtedy, gdy są wywoływane sztucznie. Jakiś czas temu przeprowadzono eksperyment. Badanych podzielono na dwie części. Jedna miała przez chwilę siedzieć z ołówkiem trzymanym w poprzek w zębach, druga natomiast miała trzymać ołówek tak, jak patyczek od lizaka. Pierwsza grupa angażowała zatem mięśnie odpowiedzialne za uśmiech, a druga mięśnie smutku. Następnie wszyscy oglądali zabawne rysunki. Zgadnij, która grupa lepiej oceniła obrazki i reagowała bardziej entuzjastycznie? Tak! Ta ze sztucznymi uśmiechami. Działa? Działa!

Amy Cuddy, ceniony psycholog i profesor Harvardu, autorka książki „Wstań! Skuteczny sposób, by zyskać pewność siebie i stawić czoło wyzwaniom”, mówiła o tym na konferencji TED. Jej wykład jest na drugim miejscu pod względem liczby wyświetleń. Już ponad 56 milionów ludzi poznało hasło: fake it till you become it! Jej eksperyment wykazał, że przyjęcie na dwie minuty postawy siły lub słabości powoduje w organizmie zmianę poziomu testosteronu (hormonu dominacji) i kortyzolu (hormonu stresu)*. Takie udawanie może mieć długofalowe, wyśmienite rezultaty, bo z czasem staniesz się taką osobą, jaką chcesz być.

Co więc robić, gdy zbliża się stresująca sytuacja, np. rozmowa o pracę? Idź w ustronne miejsce (często będzie to po prostu toaleta), stań w lekkim rozkroku, na pewnych nogach, wyprostuj się, odchyl do tyłu ramiona, unieś podbródek, ręce połóż na biodrach albo unieś w geście zwycięstwa, zajmij jak najwięcej przestrzeni. Postój tak dwie-trzy minuty, a poczujesz większą siłę i pewność siebie. Pamiętaj też, by pod drzwiami nie siedzieć w pozycji skulonej i ze wzrokiem wpatrzonym w telefon, by nie krzyżować ramion. Usiądź prosto, oprzyj dłonie na kolanach, weź kilka głębokich oddechów. Będziesz postrzegany jako lepszy kandydat, a oceniający Cię ludzie pomyślą, że jesteś pewny siebie, entuzjastyczny i szczery.

Gdy natomiast jesteś smutny i w czterech ścianach domu zanurzasz się w szarych rozmyślaniach, włącz ulubioną muzykę i pozwól jej porwać się do tańca, poszukaj w sieci ulubionego kabaretu, zrób (nawet na siłę) coś, co sprawia Ci radość. Z łatwością pomożesz sam sobie.

Powodzenia!

* Jakiś czas później badania Amy Cuddy zostały podważone i dziś uważa się, że przyjęcie na dwie minuty jakiejkolwiek postawy nie ma wpływu na poziom hormonów. Mimo to metoda działa, choć bardziej na poziomie umysłu niż fizjologii.