Seriale

Od czasu do czasu ulegam sile przyciągania jakiegoś serialu i nie zaznaję spokoju, dopóki nie obejrzę wszystkich nakręconych do dziś odcinków 😉 Wielkim plusem seriali jest dla mnie stosunkowo krótki czas trwania pojedynczego epizodu. Nie trzeba szukać dwóch czy trzech godzin wolnego czasu, można włączyć przy obiedzie, przy kawie albo przed snem.

Seriale nie są uporządkowane wg żadnego klucza! 🙂

Friends
Dla mnie serial wszechczasów. Mogę odpalić dowolny odcinek i zawsze będzie mnie on bawił. Jakiś czas temu kupiłam komplet sezonów na DVD i zafundowałam sobie pełen przegląd, teraz wracam raczej sporadycznie. To świetne lekarstwo na smutek. A o popularności i ogromnej sympatii, jaką cieszył się ten serial, świadczy choćby wciąż bardzo aktywny profil na FB, mający ponad 20 mln fanów. Można na nim znaleźć wiele ciekawostek albo coś w stylu „27 najlepszych tekstów Phoebe Buffay” 😉

Dr House
To, co najbardziej lubiłam w tym serialu, to charakter House’a. Wkurzający gość, z jakim nigdy nie chciałabym pracować, ale przynajmniej wybitny specjalista, od którego asystenci mogli się wiele nauczyć. Tak sobie teraz myślę… Może taki szef wcale nie jest zły?

House of Cards
Genialny! Kevin Spacey w jednej z najlepszych ról, a i Robin Wright nie pozostaje w tyle. Nieczysta polityka, dążenie po trupach do celu i skuteczny lobbing. Historia bezkompromisowego kongresmena, którego ambicją jest zasiąść w najważniejszym fotelu Białego Domu. Podoba mi się, że od czasu do czasu Frank Underwood zwraca się bezpośrednio do widzów, zdradzając swoje myśli i swój stosunek do przebywających obok niego osób. Zwykle jest to niestety pogarda.
W kolejnych sezonach Frank jest już prezydentem, ponieważ wskoczył w buty zdyskredytowanego poprzednika, ale teraz musi zawalczyć o wygraną w nadchodzących wyborach. Ponownie śledzimy jego kalkulacje i często nieczyste zagrania, a jednocześnie perypetie małżeńskie. Moim zdaniem bardziej emocjonujące były jednak odcinki sprzed prezydentury.

Homeland
Tematyka na czasie, bo mamy islam, fundamentalistów i planowane zamachy. Bohatera i podejrzewającą go o złe zamiary agentkę CIA. Szybko odkrywamy, że dziewczyna ma rację, ale ma wielki problem, żeby cokolwiek udowodnić. Świetny, wciągający serial.

Kości
Po prostu bardzo dobry serial kryminalny. Z niesamowitą Bones, która nie kuma międzyludzkich niuansów 🙂

Downton Abbey
Najpierw dotarło do mnie wiele pozytywnych opinii, ale miałam wątpliwości, czy historia arystokracji z pierwszej połowy XX wieku w ogóle mi się spodoba. Okazało się, że dziejąca się na dwóch poziomach (panów i służących) akcja jest niezwykle wciągająca. Bardzo polecam miłośnikom filmów obyczajowych.

Lost
Coś niesamowitego. Serial tak dziwny, że albo się go uwielbiało, albo nienawidziło. Chyba nikt nie mógł przejść obok niego obojętnie. Prawie każdy odcinek niósł ze sobą nowe tajemnice, ale także zaskakujące rozwiązania tych starych i intrygujące zwroty akcji. Podziwiałam twórców za to, że jakimś cudem nie pogubili się w gąszczu wątków. Podobno był w ekipie człowiek, który tego pilnował i jako jedyny nie znał następnych epizodów.

Desperate Housewives
Czyli tzw. Kury Domowe 🙂 Kiedyś wydawało mi się, że to zwykły, obyczajowy serial o życiu na przedmieściach. On po prostu musiał być nudny! Ale (zachęcona przez kogoś) pewnego dnia zaczęłam go oglądać. Od tamtej pory wielokrotnie mnie zaskoczył i w sumie obejrzałam siedem serii. Kury są naprawdę niezłe. Takiego zestawu kombinatorek świat nie widział 😉

Kompania braci i Pacyfik
Dwa seriale wojenne, pod wieloma względami bardzo do siebie podobne. W obydwóch młodzi Amerykanie walczą i giną poza swoim krajem (głównie we Francji i w Japonii), zawiązują frontowe przyjaźnie. A w dodatku, i tu, i tu producentami są Steven Spielberg i Tom Hanks. Trudno powiedzieć, który jest lepszy. Przychylam się do „Kompanii braci”, ale być może za moim wyborem stoją bardziej znane twarze aktorów i fakt, że ten serial obejrzałam jako pierwszy.

Hannibal
Serial tylko dla ludzi o mocnych nerwach, bo moim zdaniem ma stylistykę sennego koszmaru. Brutalne zdjęcia miejsc zbrodni i ciemny obraz potęgują to wrażenie. No i koniecznie muszę napisać, że kocham Madsa Mikkelsena! Jest świetny w każdej roli, a jako Hannibal wręcz nieziemski. Rekordowo mroczny gość… 🙂

Sherlock
Przed obejrzeniem pierwszego odcinka wiedziałam o serialu tylko tyle, że jest dobry i że był trampoliną kariery Benedicta. Pierwszym zaskoczeniem był więc już dla mnie sam początek – nie spodziewałam się, że akcja będzie się toczyła współcześnie, a bohaterowie będą używać laptopów, komórek i Internetu. Trochę mi było dziwnie, ale szybko się przyzwyczaiłam i widok London Eye przestał robić wrażenie.
Serial jest stosunkowo krótki – na razie miał 3 serie po zaledwie 3 odcinki, trwające za to po mniej więcej półtorej godziny. Można powiedzieć, że obejrzałam 9 filmów pełnometrażowych z Sherlockiem w roli głównej. Były one jednocześnie oddzielne dzięki odrębności rozwiązywanych zagadek i łączne dzięki ciągłości wydarzeń w życiu bohaterów. Fajnie skonstruowane, często zaskakujące, nieodmiennie wciągające. O jednym słabszym epizodzie już zdążyłam zapomnieć 🙂

Newsroom
Serial chyba mało w Polsce znany. Przewinął się przez HBO, ale nigdy bym o nim nie usłyszała, gdyby nie opinia znajomego na Filmwebie. A jest co oglądać!
Akcja dzieje się wśród dziennikarzy telewizyjnych, a konkretnie twórców wieczornych wiadomości. Zgrany zespół stanowią eksperci, reporterzy i edytorzy, a główną gwiazdą i centralną postacią filmu jest znany, zarabiający miliony prezenter Will McCoy, grany rewelacyjnie przez Jeffa Danielsa. Podglądanie telewizji od kuchni szybko okazuje się fascynujące, zwłaszcza że wydarzenia komentowane i prezentowane w serialu są autentyczne. Śledzimy proces podejmowania decyzji, pojawiający się co jakiś czas konflikt pomiędzy rzetelnością a oglądalnością, a poza tym prywatne życie kilku postaci.

Wikingowie (Vikings)
Małe i duże przygody Ragnara – młodego Wikinga, niezwykle walecznego, który jako pierwszy proponuje wyprawy w nowe kierunki i zdobywa uznanie oraz tron. Gra aktorska nie jest specjalnie imponująca, ale fabuła jest całkiem fajna, szczególnie od momentu, gdy dochodzi do synkretyzmu religijnego. Rozmowy o bogach i rytuały są fascynujące, a świat ludzki bardzo przesiąknięty ich obecnością. Do tego dochodzą gierki w celu przejęcia lub wzmocnienia władzy oraz setki bitew na rozmaitych polach Europy. Układy idą w parze z męstwem i odwagą, bo i jednymi, i drugimi zdobywany jest świat.

Detektyw (True Detective)
Świetna obsada – Woody Harrelson i Matthew McConaughey grają na najwyższym poziomie. Ciekawa historia – bohaterowie są przesłuchiwani w związku ze starym śledztwem i większość wydarzeń oglądamy w retrospekcjach, które nie zawsze zgadzają się z opowiadaną historią.
Obydwaj aktorzy grają w dwóch wcieleniach, a różnicę widać szczególnie w przypadku Matthew, ponieważ między jednym a drugim czasem wydarzeń jego bohaterowi mocno daje w kość nadużywany alkohol. I nie tylko, bo najwyraźniej działają także demony przeszłości.
Rozwiązywana zagadka jest bardzo skomplikowana, a śledztwo co rusz napotyka na nowe wątki i trudności. Polecam i czekam na drugi sezon, który ma być już za moment (w USA za 8 dni)!

Luther
Genialny serial kryminalny. Fajnie trzyma w napięciu, ciekawie łączy wątki osobiste (zmagania policjanta z życiem) i sprawy zawodowe. Większość odcinków to oddzielne przypadki i przestępstwa, jest jednak mnóstwo ważnych wątków ciągnących się przez cały sezon.
Nic dodać, nic ująć! Oglądać!

Upadek (The Fall)
Coraz piękniejsza Gillian Anderson w roli policjantki, która przyjeżdża z Londynu do Belfastu, by zająć się sprawą seryjnego mordercy. Jak to zwykle bywa, miejscowi śledczy mają spore opory przed przyjęciem do wiadomości powtarzalności przestępstw, ale widzowie wiedzą, jak jest. A jest fascynująco! Pan morderca jest terapeutą, człowiekiem empatycznym, przystojnym i rodzinnym, a jednocześnie potrafi się zmienić w okrutnego i bezwzględnego „artystę”. Jego obojętny wyraz twarzy jest po prostu niesamowity, a spokój i precyzja działania imponujące. Grający go aktor jest podobno strasznie znany, ale nie oglądałam „50 twarzy Greya”, więc nie wiem 😉 Faktem jest, że do roli w serialu jest dobrany idealnie. A pojedynek nieuchwytnego z ambitną budzi emocje i wciąga. Warto!

Mr Robot
Bardzo ciekawy serial, wymagający jednakże w pierwszych odcinkach troszkę cierpliwości, bo od początku jest dużo gadania, a udział akcji i emocji rośnie z czasem. Główny bohater ma wymyślonego przyjaciela, któremu sporo opowiada, a wręcz czasami filozofuje i trzeba się do tego przyzwyczaić 😉
Elliot jest świetnym hakerem i jednocześnie pracownikiem firmy, która zajmuje się bezpieczeństwem cyfrowym i obsługuje największą korporację świata Evil Corp. Interesując się kimkolwiek, potrafi znaleźć sieci mnóstwo informacji, które zawsze wyciąga (trochę już z przyzwyczajenia) i czasami wykorzystuje. Oprócz tego jest uzależniony od morfiny i generalnie nieco świruje.
Pewnego dnia spotyka starszego faceta w kurtce z napisem Mr Robot, w którego rolę wcielił się mój niegdysiejszy absolutny idol Christian Slater. Ten wciąga młodszego kolegę w hakerski projekt o ogólnoświatowych skutkach, który ma na celu m.in. wymazanie długów ludności świata. Zaczyna się niebezpieczna przygoda, ale także potok wątpliwości, zakręconych wydarzeń, podejrzanych spotkań, a nawet tragedii.
Trzecim ważnym bohaterem jest niesamowity, chorobliwie ambitny i niebezpieczny intrygant z Evil Corp., który nawiązuje kontakt z Elliotem, proponuje mu pracę, a potem jest gotów na wszystko, by osiągnąć wymarzone stanowisko. Postać, po której można się spodziewać najgorszego i rewelacyjnie zagrana.
Serial ma co najmniej jeden ogromny i zaskakujący zwrot akcji. Wciąga! I pokazuje tak niesamowite światowe powiązania korporacji oraz tak ogromne możliwości działania w cyberprzestrzeni, że strach się bać.

Narcos
Oparty na faktach serial o bossie narkotykowego świata Kolumbii, Pablo Escobarze. Fabularyzowany, opowiadany z punktu widzenia agenta DEA, przetykany archiwalnymi zdjęciami, dynamicznie nakręcony i wciągający.
Głównego bohatera poznajemy nie tylko jako biznesmena i przestępcę, ale też jako kochającego syna, męża i ojca, filantropa okrzykniętego miejscowym Robin Hoodem, człowieka niezwykle sprytnego i zdolnego wybrnąć z każdej sytuacji. Jego pomysłowość i umiejętność trzymania współpracowników w szachu jest imponująca. Podobnie jak siatka informatorów, pozwalająca niemal bez końca ukrywać się przed specjalną jednostką powołaną do tropienia i likwidacji bossa bossów. Stosunkowo niewinny wygląd łączy się z totalną bezwzględnością, umożliwiającą mordowanie bez mrugnięcia okiem przeciwników, ale też niewinnych cywilów, kobiet i dzieci, jeśli tylko mogą stanowić jakiekolwiek (nawet wyimaginowane) zagrożenie.
Jak już wspomniałam, historię opowiada agent DEA – młody człowiek, który przyjeżdża do Kolumbii wraz z żoną. Jako narrator bardzo fajnie tłumaczy specyfikę kraju oraz przestępczych zależności, uwzględniając przekupną policję, komunistyczne bojówki i handlarzy narkotyków.
Serial ogląda się naprawdę bardzo dobrze. Polecam.