Kraków
Tegorocznym prezentem urodzinowym i imieninowym dla M. był wspólny wyjazd do Krakowa. Pomysł zrealizował się w drugi marcowy weekend i był wyśmienity!
Wyjechaliśmy z Wrocławia w piątkowe popołudnie i do wynajętego mieszkanka w stolicy Małopolski dotarliśmy około 20.00. Mieszkaliśmy przy ulicy Paulińskiej, bardzo blisko Wawelu, Kazimierza i deptaku nad Wisłą. Miejsce było rewelacyjne, a lokal czysty i przyjemny, ale (bardzo) niski parter powodował, że przy zaledwie kilku stopniach ciepła za oknem ciężko było ogrzać wnętrze. Jakoś sobie jednak poradziliśmy i szczerze polecamy. Pierwszy wieczór przeznaczyliśmy na spacer po Kazimierzu i oczywiście na zapiekanki. Mimo solidnego głodu nie poradziłam sobie ze swoim egzemplarzem, ale M. przybył z odsieczą 🙂
W sobotę o ósmej byliśmy umówieni z panią od mieszkania, więc zbyt dużo nie pospaliśmy, ale i tak trzeba było się sprawnie ogarnąć, bo na 9.45 mieliśmy zarezerwowane zwiedzanie Kopalni Soli w Wieliczce. Trochę mnie zirytowała konieczność wymiany biletów internetowych na zwykłe w normalnej kasie z kolejką, ale zdążyliśmy na czas. Udało nam się nawet znaleźć darmowy parking, co było nie lada wyczynem, bo cała okolica kasowała piątaka za godzinę. Po kopalni oprowadzała nas fajna przewodniczka i robiła to w taki sposób, że przed nami nie było widać poprzedniej grupy, a goniły nas trzy. Dzięki temu mieliśmy zaszczyt obejrzeć z balkonu w dużej i pięknej Kaplicy św. Kingi pokaz światła i dźwięku, co nie jest możliwe, jeśli ktoś znajduje się już na schodach lub na dole. Hura! W podziemiach spędziliśmy nieco ponad dwie godziny i wyjechaliśmy z nich ciaśniutką, klaustrofobiczną windą – nie mogliśmy uwierzyć, że ma się w niej zmieścić 9 osób, ale daliśmy radę 🙂
Potem poszliśmy coś przekąsić. Niedługo przed naszym weekendem jakaś telewizja powtarzała program „Kuchenne rewolucje” z restauracją w Wieliczce. Ponieważ M. już wiedział, że się tam wybieramy, zapamiętał adres. I to naprawdę przyjemne miejsce! Wybraliśmy z menu dział z przepisami Magdy Gessler i zjedliśmy smaczny bigos podany z chlebem i smalcem. Mniam! Polecamy! Maxim, ul. Zamkowa 5.
Po obiadku i krótkim spacerze po wielickim rynku pojechaliśmy z powrotem do Krakowa. Chwila w domu na obiad i ruszyliśmy na spacer wokół Wawelu, na Rynek, do Kościoła Mariackiego, na Floriańską i Planty, by ostatecznie wylądować w Restauracji Pod Wawelem na żeberkach z kapustą i piwie. Było pysznie. Chwilę musieliśmy czekać na stolik, ale za to bardzo krótki był czas między zamówieniem a dostawą dań.
Po kolejnej krótkiej wizycie w domu, by się chwilę zagrzać pod kołderką, zrobiliśmy sobie jeszcze wieczorny spacer, by zrobić zdjęcia Wawelu nocą. Sporo prób i jedno naprawdę udane zdjęcie. Dobre i to 🙂
W niedzielę mogliśmy pospać chwilę dłużej – na 10.15 mieliśmy kupione bilety do Podziemi Rynku. To całkiem nowe muzeum powstałe po wykopaliskach, które miały miejsce w latach 2005-2010. Bardzo ciekawe, opowiadające wieloletnią historię Krakowa, nowoczesne. Po wizycie kupiliśmy jeszcze obwarzanki, zaliczyliśmy Wzgórze Wawelskie, zajrzeliśmy na jedną, wspólną porcję gruzińskich pierożków chinkali, spakowaliśmy się do auta i wyruszyliśmy trasą 94 do Gliwic, poświętować przez chwilę imieniny Mamy.
Wieczorem przyszedł od krakowskiej gospodyni SMS: „Taki porządek to mało kto zostawia! Dziękuję bardzo, pozdrawiam :)” Ale miło!
Mieszkanie: Apartment Planet Poland, ul. Paulińska 18/1 (rezerwacja przez Booking.com)
Kopalnia soli: https://www.kopalnia.pl/zwiedzanie/trasa-turystyczna
Podziemia Rynku: http://www.podziemiarynku.com/index.php?dzial=oszlaku
Restauracja Maxim: http://www.maxim-restauracja.com/o-nas
Restauracja Pod Wawelem: http://podwawelem.eu/