2016
31 grudnia
piękna pogoda, lekki mrozek (w cieniu), zatem po późnym śniadaniu wyjazd na Perłę Zachodu i do Szklarskiej Poręby. a potem zabawa w niewielkim gronie, za to z super-DJ Olą, dziewięciolatką, która zadbała o muzykę i rozkręciła imprezę 😀 serio, chciałam ją spakować do torby i zabrać do domu! niesamowite dziecko!
30 grudnia
się wczoraj ucieszyłam, a jeden temat dziś wrócił… ale za to wypchnęłam inny 🙂
a potem pojechaliśmy do Jeleniej Góry. piękne miejsce i nowe znajomości!
29 grudnia
YES! wypchnęłam dwa pracowe tematy! coś idzie do przodu!
28 grudnia
pojechałam do Insomnii i w mojej szafie pojawiły się dwie super-fajne bluzy 😀
akcja w drugim sezonie „Mr. Robot” nabiera tempa. w związku z tym znów poszłam późno spać… ale za to spotkanie z Długo Oczekiwaną umówione!
27 grudnia
powrotów ciąg dalszy – tym razem do pracy 😀
ale spoko. mało ludzi i wciąż jeszcze świąteczna atmosfera
a potem odkryłam, że już ponad dwa tygodnie nie oglądałam filmów! niepojęte! zatem machnęłam od razu dwa – dobry i bardzo dobry 😉
26 grudnia
powrót do Gliwic i kolejne fajniutkie spotkanie, bo na obiad i kawę przyjechał Marek z rodzinką
wieczorny powrót do domu bez dużego ruchu i korków. samochód załadowany pysznościami 🙂
25 grudnia
śniadanko w nietypowym gronie, bo bez Asi, ale z M. menu za to najlepsze – kawa cappuccino i ciacho drożdżowe
potem powędrowaliśmy z M. do kościoła. dobre kazanie. o modlitwie oraz o ludzkich wyobrażeniach na temat Boga, w których można się mocno pomylić
a po obiedzie pojechaliśmy do Kamienicy na kolację ze śniadaniem 😉 było pysznie i wesoło do późnej nocy (no, dla mnie nieco mniej późnej, bo padłam na twarz w wygodnym łóżku i wcale mi nie przeszkadzały śmichy i chichy reszty towarzystwa)
24 grudnia
dwie wielkie niespodzianki! śnieg tuż przed Wigilią (idąc po Babcię dreptałam w puchu), a tuż przed północą przyjazd Aniołka 😀
23 grudnia
wyjazd na Święta i pierwszy wieczór u Rodziców. w tym roku będzie krótko, więc musi być intensywnie!
22 grudnia
wieczorek niespodziankowy, a rano uśmiałam się po pachy ze zdjęć z niedawnego wyjazdu departamentu 😀 poniżej próbka 😀
najlepszy początek urodzin, jaki mogłam sobie wymyślić (zwłaszcza, że tym razem były we wtorek, a wtedy rzadko się imprezuje) 🙂
Szefowa i ja – nie ma takich dwóch jak my!
no i Szef! minę ma niezwykłą 😀 strach mu podskoczyć! 😀
21 grudnia
w pracy „wesoło”, znów godzinka więcej, ale za to jakie popołudnie! jest świeży kolor na włosach, spakowana torba z prezentami i kolacja z M.
a z biura przytargane dwie nalewki pomarańczowe i wino. mmm! 😉
20 grudnia
samopoczucie dużo lepsze, w pracy odniosła sukces mała inicjatywa „zbieramy książki dla zalanej biblioteki”. jak zobaczyłam szefa z tymi torbami na ramionach, to aż mi dech zaparło. jemu zresztą też, bo wniósł je po schodach 😀
19 grudnia
samopoczucie średnie, więc o 17 położyłam się spać i spałam z krótką przerwą do rana. i jestem dziś wdzięczna za taką możliwość. żeby wyłączyć telefon i na chwilę olać świat, a za to postawić się na nogi!
16-18 grudnia
a nie mówiłam! działo się tak, że hej! słowami trudno opisać to wydarzenie, ale było mnóstwo konkretnej wiedzy, praktycznych narzędzi, niesamowita energia i atmosfera, którą możecie szczątkowo poczuć na załączonym filmie. polecam następną edycję już w czerwcu! Jakub jest… ech!
ale mam też mniejsze wspomnienia pojedyncze! w piątek poszłam na pizzę i dałam znać dziewczynie, która szukała miejsca, żeby się przysiadła, a ona odwdzięczyła się propozycją transportów z i do hotelu! 🙂 a w niedzielę gadu-gadu i nagle miałam podwózkę na dworzec w Warszawie, dzięki czemu nie straciłam ani minuty szkolenia i tańcowałam do samego końca 😀
a we Wrocławiu niespodzianka! M. odebrał mnie z pociągu! 😀
15 grudnia
urodziny w pracy i przemówienie Dżerego! no, padłam! jestem twarzą depozytów! i to profesjonalną od pierwszego wejrzenia! 😀
a potem wsiadłam w pociąg i sru! do Pruszkowa i Ożarowa na WIELKI event! będzie się działo!
14 grudnia
Miś zamówił w poniedziałek tort i dziś go odebrałam. wow!
a poza tym spędziliśmy razem fajny wieczorek. coś czuję, że fajne wieczorki będą najczęstszym wspomnieniem tego roku 😀
12-13 grudnia
szkolenie w Agroturystyce Pustelnik – fajne tematy, wesołe towarzystwo, udana impreza, „Sto lat” i „Dziś są Twoje urodziny” odśpiewane zaraz po północy, zaskakujące prezenty mikołajkowe i kilka ciekawych rozmów. super było!
a wieczorem zjedliśmy pyszną kolację z produktów eko otrzymanych przy wyjeździe 😀
11 grudnia
niedziela lekko zakupowa, ale bez przesady, bo kiedyś trzeba posiedzieć w domku!
piękny prezencik urodzinowy od M.
pakowanie paczek dla Trzech Sióstr i prezentów świątecznych.
odpoczynek
10 grudnia
dwa bardzo dobre filmy w ramach przeglądu filmów nominowanych do Europejskich Nagród Filmowych, godzina pracy, by spokojnie pojechać na szkolenie, spacer po Rynku z Sis i chłopakami, a wieczorem „Love Actually” od początku do końca 🙂
9 grudnia
zamieszania ciąg dalszy i trochę nerwów, ale wszystko zmierza w dobrą stronę.
wprawdzie jutro muszę pójść na chwilę do pracy, ale za to przyszły tydzień to same dobroci – dwudniowe szkolenie służbowe, urodziny, trochę pracy i trzydniowe szkolenie prywatne, na które nie mogę się już doczekać! będzie się działo!
8 grudnia
w pracy mały kocioł, bo w depo pracuję chwilowo sama, ale poradzę sobie i z tym. a co!
wieczorem zaczęłam coroczny seans „Love Actually”, ale M. chciałby oglądać ze mną, więc wystartujemy ponownie w weekend 🙂
7 grudnia
dwa dni temu zapytałam Doris o jej marzenia, a już dziś mam szansę je zrealizować! ale fajnie! ludzie są jednak całkiem do rzeczy, jak się postarają 😀
6 grudnia
kiermasz charytatywny w pracy był niesamowity! zebraliśmy dużo pieniędzy na potrzebujące dzieciaki, a w dodatku było pysznie i wesoło
5 grudnia
poniedziałek jak poniedziałek 🙂
4 grudnia
dzień upłynął pod znakiem pierniczków na mikołajkowy kiermasz w pracy.
a M. dostał puszkę na Mikołaja 🙂 zawartość nie dotrwała nawet do wieczora 🙂
3 grudnia
Polacy odnieśli sensacyjne zwycięstwo w drużynowym konkursie skoków narciarskich! wielkie brawa!
przy wieczornym filmie przygotowałam na jutro kokardki
2 grudnia
odebrałam ze Świata Książki dzieło Kuzynki Jagody czyli bogato przez nią ilustrowaną „Podróż do przyjaźni”. jest piękna. nie od dziś jestem w fanklubie!
1 grudnia
wielki powrót do serialu „Kości”! Sis zauważyła, że dawno, dawno temu nie skończyłam sezonu nr 11, więc dla przypomnienia machnęłam sobie ostatni obejrzany odcinek. oraz jeden nowy. fajne, więc trzeba kontynuować!
30 listopada
wspólny wieczorek czyli to, co tygryski lubią najbardziej!
29 listopada
zaraz grudzień, a to zawsze miesiąc, kiedy trzeba mieć wiele życzeń prezentowych. kumulują się okazje i obdarowujący. zatem dzisiejszy sukces to dopięcie listy! 😀
a, i komputer w pracy działał od 7.00!
28 listopada
służbowy komputer był dziś użyteczny „już” od 11, co oznacza pewien postęp, bo w środę zaczął współpracować dobrze po 13. takie humorki ma. na poprawę nastroju ciacho od szefa. mniam, mniam!
27 listopada
niedzielny obiad był przygodą. udało mi się pamiętać, by rano wyjąć z zamrażalnika rybę, ale żadne z nas nie zauważyło, że to jedna sztuka. słownie: jedna. i to niezbyt duża 😀 M. stanął jednak na wysokości zadania – ułożył rybę w naczyniu żaroodpornym, zasypał ją solidnym stosem marchewki, cukinii, selera naciowego, cebuli i kapusty, wstawił do piekarnika i polecił ugotować ryż. i się najedliśmy! 😀 najlepiej wyszła sama ryba oraz świetnie chrupiąca kapusta. polecamy!
26 listopada
drugi i ostatni w tym roku mój start w gliwickich zawodach Nordic Walking na dystansie 5,274 km. poprawiłam swój wynik z czerwca o ponad dwie minuty (2:17,7), ale dałam się wyprzedzić Tacie 🙂 M. mówi, że od jutra będę chodzić za autem 😀
25 listopada
wizyta lekarska bez niespodzianek, spacer po mieście, rodzinny obiadek i skoki narciarskie
24 listopada
wyjazd do Gliwic, czas z Sis i Rodzicami, pyszny drink na dobranoc
23 listopada
oczekiwana wspólna konsumpcja pysznego bigosu 😀
22 listopada
dotarłam nareszcie! i dumna jestem z Kuzynki, bo jej praca najfajniejszą jest!
zdjęcie nieco z ukosa, bo inaczej odbijało się światło
21 listopada
fajny, długi spacer do domu (naokoło), a potem owocne popołudnie i wieczór
20 listopada
wspólny dzień w kuchni! efekt: mamy gar bigosu i sos słodko-kwaśny na najbliższe dni 😀
19 listopada
chodzą słuchy (a właściwie potwierdzone wieści), że Marks&Spencer zamyka sklepy w Polsce. no, nie tylko w Polsce, ale to akurat mało pocieszające. gdzie ja kupię herbatę?! z rozpaczy pobiegłam dziś po majteczki, herbatę i paczkę oryginalnych ciastek Digestive na czarną godzinę.
przy okazji kupiłam sosik Tikka Masala i był pyszny obiad 🙂
18 listopada
piątek, piąteczek, piątunio! i wszystko jasne 🙂
17 listopada
kolejny dzień tygodnia i kolejne warsztaty 🙂 już ostatnie, bo w piątek robię sobie wolne. tym razem rozmawialiśmy o efektywności osobistej i zawodowej, i było świetnie! bardzo interesująco i w przyjaznym miejscu, jakim jest Idea Place 😉
16 listopada
dziś były warsztaty o hobby. a konkretnie o zarabianiu na hobby. bardzo ciekawe (no, może poza teorią prawną, która była mi już znana). przyszły same fajne dziewczyny z niesamowitymi i różnorodnymi pasjami. jejku, ile można robić świetnych, wyjątkowych rzeczy!
15 listopada
spokojny wtorek. miałam dziś prezentację o depozytach dla kilkunastu pracowników sieci sprzedaży i dostałam na nią ostatecznie jakieś 3 minuty 😀 było trochę za szybko i trochę za mało, ale dałam radę i na pewno nie zdążyłam tych ludzi zanudzić 😀
14 listopada
jestem bardzo zaskoczona i uszczęśliwiona wysokim poziomem dwóch dzisiejszych warsztatów zorganizowanych w ramach Tygodnia Przedsiębiorczości. wiele do przemyślenia, trochę ciekawej literatury, fajnie spędzony czas! lubię to!
11-13 listopada
wyśmienity wyjazd do Poznania. piękne miejsce zamieszkania*, dwa cudowne spotkania, jeden rogal na spółkę, dużo spacerów po mieście mimo zimna, dwa muzea (archeologiczne i uzbrojenia), słońce i wspaniały czas razem. oby więcej takich wyjazdów! 🙂
* mieszkaliśmy na ul. Św. Czesława, w pięknie urządzonym i doskonale przygotowanym apartamencie (uwaga! na zdjęciach pokazane są dwa lokale, nasz w drugiej kolejności). z całego serca polecamy!
10 listopada
czwartek, a jednak piątek! miło!
no i niezły serial zaczęłam oglądać. ma tytuł „Designated Survivor” i na razie dorównuje intrygom i problemom z pierwszych sezonów „House of Cards”
9 listopada
fajny mail od szefowej 🙂
a poza tym przygotowywanie wyjazdu do Poznania, bo coś trzeba tam robić (poza obżeraniem się rogalami)!
8 listopada
dostałam w Ilustris.pl kalendarz z autografem! nie za darmo wprawdzie (był jednym z kupionych), ale co tam. i tak jest wyjątkowy! 😀
7 listopada
po dłuższej (wakacyjnej) przerwie w końcu dotarłam na grupkę. zaczęłyśmy dziś Apokalipsę. będzie się działo!
6 listopada
czas z M. oraz małe zakupy obuwnicze 😉
5 listopada
bardzo ciekawa konferencja organizowana przez Wrocławskie Forum Kobiet
4 listopada
relaks u kosmetyczki, a potem kino w M. rewelacyjny film „Toni Erdmann” w ramach Tygodnia Kina Niemieckiego, a ponieważ to film otwarcia, to z kieliszkiem wina i pysznymi babeczkami!
3 listopada
początek szykowania prezentu własnej roboty na departamentowe Mikołajki 🙂 po lewej stronie ekranu serial „Broadchurch”, po prawej wzór. to jest podzielność uwagi!
2 listopada
w miarę spokojny dzień i dobra wiadomość o okulisty, do którego poszłam z plamką na oku
1 listopada
spacer na Cmentarz Grabiszyński i miłe popołudnie ze świetnym filmem „The Infiltrator”, w którym Bryan Cranston przechodzi samego siebie!
31 października
pierwszy dzień pracy po urlopie, ale w miarę spoko. Dżery ucieszył się z prezenciku 🙂
30 października
słoneczny dzionek w ZOO, Afrykarium i Kolejkowie, a w międzyczasie także w Szynkarni
27-29 października
dalszy ciąg AFF i coraz lepsze filmy 🙂
dwa ostatnie oglądane z Sis i chłopakami
26 października
pierwszy „poważny” dzień festiwalu, tzn. cztery filmy. pierwszy bardzo dobry, reszta niestety słabiej. nadal czekam na rewelację!
25 października
rozpoczęcie AFF, a wcześniej dość leniwy dzionek
24 października
długaśne spanie, potem kino („Dziewczyna z pociągu”), a wieczorem M., bo przecież zaraz AFF i wieczory będą filmowe!
23 października
powrót do wytęsknionego M.!
15-22 października
URLOP!!!
świetna (jak to zwykle bywa z underwater.pl) wyprawa nurkowa, tym razem na wulkaniczną i bardzo ciekawą wyspę Lanzarote. piękne, różnorodne nurkowania, udane towarzystwo, mnóstwo wspólnych wieczorów przy hiszpańskich winach (rioja rządzi!), zwiedzanie, a w dodatku czas z Mamą, która pojechała jako moja osoba towarzysząca i wróciła przeszczęśliwa, z kolejnym spełnionym marzeniem na koncie 🙂 o, proszę:
14 października
w pracy kolejne tematy na barkach, ale będzie rozwój przynajmniej 😉
a po pracy wyjazd! hura!
13 października
popołudnie na pazurkach, a wieczór z M.
12 października
kawałek dobrego kina, czyli „Głośniej od bomb”, obejrzane w ramach przygotowań do American Film Festival. a wcześniej planowanie festiwalu, rzecz jasna!
11 października
wieczorna Kochana Niespodzianka!
10 października
całkiem miły dzionek. jakby to nie był poniedziałek 😉
9 października
czasami nie warto się bać chłodu i deszczu 😀
8 października
zimny i deszczowy Puchar Europy Nordic Walking na 10 km w Legnicy. oraz fajna gala w wyśmienitym towarzystwie 🙂
7 października
bardzo fajne szkolenie z copywritingu – teraz już tylko pisać i pisać 😉
6 października
dobre kino, bo „Ostatnia rodzina” o Beksińskich. przygnębiająco, ale z elementami humorystycznymi (ku mojemu zaskoczeniu)
przed kinem grzane wino w Szynkarni. gorące, smaczne i wielkie! warto!
5 października
wieczorny, ale bardzo senny M. – pogadaliśmy tylko podczas kolacji 😉
korzystając z dostępu do własnego komputera, kupiłam sobie bilet na kolejne szkolenie – trzydniowy event z Jakubem B. Bączkiem już w grudniu! oczywiście klepnęłam sobie też noclegi. czekam!
4 października
tak mi jakoś fajnie jest 😉
3 października
pogoda po psem i sennie, więc olałam trening i miałam relaksacyjne, domowe popołudnie
2 października
finał Akademii Zdrowia Santandera i mój debiut w Nordic Walking na 10 km 🙂 zrobiłam życiówkę na 10 (to oczywiste, skoro premiera) i na 5! a M. dzielnie kibicował i na mecie podał płyny 🙂
a potem na imieninowym obiadku była Sis. kuchnia serwowała zupę z dyni i ciasto francuskie z kurczakiem, pieczarkami i serem. mniam!
wieczorem kupiłam sobie bilet na szkolenie „Kobieta niezależna” Kamili Rowińskiej. teraz czekam na kwiecień 😉
1 października
w styczniu kupiłam sobie imieninowy prezent – bilet na „Życie bez ograniczeń”, wielki event motywacyjny w Krakowie. było cudownie i na pewno coś wkrótce napiszę 🙂
30 września
piątek, piąteczek, piątunio! sama radość!
29 września
skończyłam czytać trylogię kryminalną. trochę to zajęło, ale fajnie było 😉
28 września
zupa z pieczonych warzyw! ach! nawet po dwóch dniach smakowała wyśmienicie!
27 września
ogarnęłam regał w sypialni i wygląda super, a potem M. zajrzał na niedzielny gulasz i poniedziałkowe cuda warsztatowe 🙂
26 września
Studio Kulinarne Browar Mieszczański!
jakiś czas temu wzięłam udział w przygotowaniu hiszpańskich przekąsek, dań i słodkości, które były sprzedawane w ramach akcji charytatywnej. upiekłam wtedy ciacho bez mąki o nazwie Torta de Santiago, a koleżanki i koledzy szaleli z przekąskami, gazpacho i oryginalnymi ciasteczkami.
w podziękowaniu za ówczesne zaangażowanie zaproszono wszystkich gotujących na warsztaty kulinarne, które odbyły się w cudownym, świetnie wyposażonym miejscu. wyśmienita i bardzo sympatyczna kadra poprowadziła naszą grupę w przygotowaniu pełnego obiadu. gotowaliśmy zupę z pieczonych warzyw, robiliśmy własny makaron i sos, przygotowywaliśmy danie główne w postaci kaszy gryczanej z sosem kurkowym, podsmażonych warzyw i roladek z piersi kurczaka z kozim serem, suszonymi pomidorami i szpinakiem, a na deser piekliśmy ciastka z rozmarynem, z których powstały torciki z kremem z serka mascarpone.
objedliśmy się jak bączki i wypiliśmy całkiem sporo wina. było wesoło, pouczająco i bardzo smacznie. zupa i kurczak na pewno wejdą do mojego menu!
25 września
piękna pogoda i piękny las, potem posiedzenie u znajomych, a potem wieczorne wspólne gotowanie 😉 niestety nie starczyło czasu i sił na wspólną konsumpcję 🙁
24 września
długie spanie, długi marsz z kijami przed zawodami za tydzień, dobry obiad i chwila na działce. fajny dzionek!
23 września
trening, a potem długaśny wieczorek z M.!
22 września
same dobroci, bo kino i koncert.
film: „Lo i stało się. Zaduma nad światem w sieci” Herzoga: bardzo ciekawy temat, dobry reżyser, mnóstwo aspektów Internetu, porządek tematów, ale trochę mi się momentami nudziło. niemniej jednak polecam, jeśli kiedyś będzie gdzieś dostępny (dziś w KNH i DCF miały miejsce ostatnie seanse), bo daje do myślenia.
koncert czyli czwartkowa prawie-tradycja: dziś grali dla nas Aki Takase i Rudi Mahall. fortepian i instrumenty dęte. Japonka i Niemiec. jazz na całego. na scenie było wesoło i fajnie muzycznie, a na widowni dość odblaskowo, bo obok nas siedział niesamowity gość. brylantyna na ulizanej i idealnie wystrzyżonej czuprynie odbijała wszystkie światła sceny, a wypielęgnowane dłonie zgrabnie podpierały podbródek nad doskonale skrojonym garniturem i lśniącą koszulą. zdjęcia gościa niestety nie posiadam, ale zdjęcie wykonawców jak najbardziej, choć niewyraźne. enjoy!
21 września
Misiowa niespodzianka, a mnie nie było w domu… ale wyczucie mam! 😉
ale szkolenie w pracy za mną i sprawy ubezpieczeniowe też, a wspólnego czasu i tak więcej niż zwykle!
20 września
najpierw ważne sprawy, a bliżej wieczoru relaks u kosmetyczki. lubię bardzo, choć łaskotki podczas pedicure są męczące… 😉
19 września
trening i długi spacer – póki pogoda pozwala
18 września
odpoczynkowo-robocza niedziela czyli najpierw spanie, a potem ogarnianie domowej rzeczywistości. fajnie, bo we dwoje, a w takim zestawie wszystko, co się robi, jest przyjemne!
17 września
pierwsze firmowe grzybobranie – bez grzybów, za to z ogniskiem i w fajnym towarzystwie!
16 września
piątek, weekendu początek!
nastrój psuje jutrzejsza bardzo wczesna pobudka, ale poprawia go z nawiązką niespodziankowy, wieczorny M.
15 września
w zasadzie mogłabym powtórzyć wpis z 25 sierpnia. alternatywa – nadal „Detektyw”. dokonany wybór – znowu Vertigo. tylko koleżanka jedna i inni muzycy.
HooDoo Night Blues Jam Session.
wrzucam dwie fotki – na pierwszej gościnnie Alicja Janosz, na drugiej skład podstawowy + pianista z widowni!
14 września
rozbawiona do łez. bohaterowie „Bajek z mchu i paproci” wg kolegi z pracy to Żwirek i Wigurek 😀
16:30 seans jednego widza, a właściwie jednej „widzki”, czyli „Komuna” w Nowych Horyzontach. dobry film!
13 września
spoko dzień. aż nie wyglądał na pierwszy po urlopie 😉
3-12 września
URLOP!!!
było doskonale! piękne miejsca, świetne towarzystwo, różnorodna pogoda, wieczory z grą w tysiąca, odpoczynek i relaks. wycieczki i piaszczysta (!) plaża. a na dodatek godne polecenia miejsca noclegowe.
ulubione przysmaki: ajwar oraz makaron z cukinią i serem gorgonzola
ulubiony alkohol: rakija z colą
ulubiona chwila: spacer we dwoje z wodospadów Krka
ulubione hasło: Chorwacja po sezonie
ulubiony widok z okna: port jachtowy i droga do/z niego. o, taki:
1-2 września
bardzo fajne, owocne dni w pracy, a potem w czwartek zakupy, a w piątek… ulala! 🙂
31 sierpnia
mam nowe płetewki! śliczne, czerwone 🙂
30 sierpnia
ładna pogoda, ale bez upału, zatem dwa spacery
i fajne książki wygrzebane na publio.pl
29 sierpnia
kobieca wyprawa do kina na „Śmietankę towarzyską”, a potem długi spacer do domu i koncert grupy Sabaton w kapciach (świetnie słychać, jak grają w starej zajezdni) 😉
28 sierpnia
piękna pogoda, zatem wyjazd za miasto. miały być grzyby, ale niczego nie znaleźliśmy, więc niedziela była towarzyska. troszkę w lesie we dwoje, trochę u znajomych jednych i drugich, wieczór w domku. odpoczynek.
27 sierpnia
ugotowałam dziś przepyszną zupę z dyni! kulinarny sukcesik 🙂
a potem zrealizowaliśmy z M. niedzielne zakupy, żeby jutro mieć wolne!
26 sierpnia
trochę się nie wyspałam, ale dzień minął całkiem spoko
25 sierpnia
można siedzieć w domu i oglądać drugi sezon „Detektywa”, a można iść z koleżankami na koncert 🙂 jazz na koncertach jest fajny! zwłaszcza kameralnie w takich miejscach jak Vertigo!
a pan perkusista był bardzo podobny do aktora z filmów Asghara Farhadiego 😉
24 sierpnia
tekst koleżanki z pracy: „nie lubiłam Pana Kleksa i do tej pory nie lubię odjechanych filmów sci-fi” 😀
popołudnie relaksacyjne na działce, choć momentami w niemałym hałasie. mimo wszystko dało się chwilę odpocząć…
23 sierpnia
jak to zwykle bywa, na zakupach efekt inny niż zaplanowany. miały być jakieś ciuchy na zbliżające się wakacje, a są dwie bluzki z Insomnii. w końcu! chodziłam tam i chodziłam, nic nie mogłam sobie wyszukać, a tu nagle niespodzianka! 🙂
22 sierpnia
przepiękny film „Człowiek” w malutkiej sali DCF. perełka! aż nie chciało się wychodzić z kina…
21 sierpnia
pogoda nie dopisała, ale po południu udało nam się podjechać z Oławy do Kotowic i wejść na wieżę widokową. i nawet było coś widać!
a wcześniej obiad w Enklawie. pysznie i niedrogo!
20 sierpnia
urodzinki Sis w Oławie. było smakowicie i fajnie!
19 sierpnia
fajniutki piątek po imprezie. dużo śmiechu 😉
18 sierpnia
idąc rano do pracy, zauważyłam kartkę przy jednym z zarezerwowanych miejsc postojowych. osoba, do której przypisane jest miejsce, apelowała do osoby to miejsce jej zajmującej. ponieważ kartka wisiała już po raz kolejny, pomyślałam, że zadzwonię do administracji i dowiem się, komu należałoby zgłosić taki problem, skoro list jest nieskuteczny.
natychmiast zostałam okrzyczana w pokoju, że niepotrzebnie się wtrącam i że to sprawa między zaangażowanymi osobami…
ale od pracownika administracji dostałam e-mail, którego fragment cytuję:
Dziękuję Ci za postawę 🙂 Mało kto dzisiaj się przejmuje innymi. Większość uważa, że „to sprawa między posiadaczem miejsca a kierowcą…”
A ja właśnie uważam, że trzeba reagować.
no i od razu samopoczucie w górę!
a wieczorem mieliśmy grilla, którym po raz kolejny żegnaliśmy byłego Dyrektora. było bardzo smacznie i fajnie!
17 sierpnia
domowy luz-blues. i dobre domowe kino!
16 sierpnia
w piątek miałam wolne, więc dopiero dziś odkryłam, że moja relacja z Nordic Walking w Osielsku pojawiła się na wewnętrznych stronach pracodawcy ze zdjęciem kolegi. ponoć było z tego śmiechu co nie miara 🙂
dziś też było go sporo z innych powodów. fajnie jest!
13-15 sierpnia
cudowny, leniwie-spacerowy weekend w Giewartowie 🙂
po powrocie jeszcze dwa odcinki Dextera, bo trzeba było (KONIECZNIE!) skończyć sezon. za dużo emocji, żeby zostawiać ostatni odcinek na później 😉
12 sierpnia
niby wolne, a pracowicie… ciekawe, nie? 😉
11 sierpnia
drugi trening na siłowni po przerwie. prawie pusto i przyjemnie!
10 sierpnia
jest decyzja o wakacjach. jadę z Mamą! 😀
wieczorny M. i Dexter 😉
9 sierpnia
w piątek dzień wolny 🙂
a w międzyczasie trwa planowanie jakiegoś urlopu. Malediwy drogie, to może Lanzarote?
8 sierpnia
spoko dzień. w pracy sporo roboty, ale potem relaks u kosmetyczki.
7 sierpnia
dużo spania, leniuchowania, spacerowania i gotowania!
6 sierpnia
start w Mistrzostwach Polski w Nordic Walking 🙂 miejsce może nieszczególnie zaszczytne, ale życiówka zrobiona, a to najważniejsze! a potem równie wesoła jak wczoraj podróż z ViceDyrusiem z powrotem i milutki wieczór z M.
5 sierpnia
wyjazd do Osielska. wesoła podróż z ViceDyrusiem, spotkanie pod Warszawą, 10 minut zwiedzania Bydgoszczy i kolacja w sześcioosobowym komplecie. bardzo fajne miejsce noclegowe.
4 sierpnia
fajny domowy wieczór filmowy z „Duchem roju”, czyli pierwsza część postscriptum Nowych Horyzontów. następne wkrótce!
3 sierpnia
Marek Raczkowski jak zawsze w formie 🙂
2 sierpnia
uśmiałam się do łez! będę tutaj zaglądać!
1 sierpnia
cudny cytat z książki („Niewierni”, Vincent V. Severski):
„Wacuś Klocek Lego. Wszyscy tak go nazywali, bo pasował na każde stanowisko” 😀
szybki poniedziałek, bo analizy miesięczne, bo wyliczanki, bo spotkanie z Prezesem na sam koniec dnia… grunt, że do przodu!
31 lipca
śniadanko z gośćmi, a potem leniwy dzionek z M.
kupiłam kostium kąpielowy na wakacje 🙂 a nawet dwa, bo było tanio 😉
25-30 lipca
Nowe Horyzonty – kontynuacja 😉
w sobotę, w mój ostatni dzień imprezy, ostatnie dwa filmy oglądaliśmy w czwórkę. szkoda, że to nie były perełki tej edycji festiwalu… ale będzie okazja zobaczyć w najbliższych miesiącach wiele fajnych rzeczy! będę przypominać i polecać, bo naprawdę warto!
24 lipca
pierwsza w tym roku wyprawa na grzyby! dużo łażenia, sporo jagód, skromne zbiory, ale wystarczyło na sos.
M. mnie wkręcił, że sos jest dziwny, bo sfioletowiał… przestraszyłam się, że coś się popsuło, a tu się okazało, że Filutek dorzucił jagód 😀
21-23 lipca
trzy pierwsze dni Nowych i mnóstwo pozytywnych wrażeń. piszę o tym na blogu filmowym, więc nie będę się tu powtarzać 😉
sobotnie popołudnie z M.
20 lipca
dzień przed Nowymi Horyzontami. przygotowania trwają! 🙂
19 lipca
świetny dokument o „normalnej” rodzinie żyjącej w Korei Północnej. tytuł: „Pod opieką wiecznego słońca” oddaje stosunek ludzi do miłościwie panującego oraz jego poprzedników. coś niesamowitego… manipulacja i posłuszeństwo każdego dnia. i brak świadomości, że istnieje inne życie. na przykład zachodnie. po seansie pozostaje radość, że żyje się w innym świecie. a może też jesteśmy zmanipulowani? 😉
18 lipca
relaks u kosmetyczki. lubię.
17 lipca
w końcu jakieś nurki! Opole, zbiornik Piast, świetnie zorientowany Wujo jako przewodnik, pełen relaks i spokój. pięknie było! a potem zwyczajowe naleśniki, spacer po centrum Opola, lody u dziadka w Oławie i solidna drzemka w domu. padliśmy 🙂
na kolację rybka pieczona w folii. mniam!
fot. Paweł M.
16 lipca
leniwy poranek, prace domowe, miły wieczór – zwyczajna sobota 😉
15 lipca
Nietypowa Matka Polka napisała o kimś:
„ten typ za to jest niezwykle religijny. jak się pod koniec tygodnia zbombarduje, to po trzech dniach dopiero zmartwychwstaje”
doskonałe! 😀
14 lipca
deszczowo i nieprzyjemnie, ale za to nowy serial. w końcu dorwałam polski „Pakt” i pierwszy odcinek zapowiada niezłą fabułę!
w pracy zgłosiłam projekcik sportowy. obmyślanie szczegółów w toku 😉
13 lipca
gdy Tata ląduje w szpitalu, trudno jest mieć dobre dzienne wspomnienie. ale wszystko jest już w porządku i tego się trzymamy!
sukces dnia – mimo kolejnych, już naprawdę upierdliwych problemów technicznych strony Nowych Horyzontów, kupiłam wszystkie wymarzone bilety!!! 😀 i w końcu dotarłam do kina na komedię „Nice Guys”!
12 lipca
po pracy ogarniania plonów ciąg dalszy, a potem wieczorek z M. i Dexterem 😉
11 lipca
Lidia dała znać, nie musiała namawiać, poszłyśmy razem na film w ramach Brave Festival i to był bardzo udany wieczór.
wcześniej spróbowałam pójść na kijki, ale w upale nie zaszłam zbyt daleko.
wieczorny powrót do domu odbył się w burzy i autobusem. potem ogarniałam biedne pomidorki. chyba przeżyły nawałnicę!
10 lipca
cudowna i słoneczna wyprawa na Szczeliniec Wielki i do Błędnych Skał. jak tam jest pięknie! a oto nasze selfie 😀
9 lipca
drugi ośmiokilometrowy Nordic Walking w parku. pięknie! tym razem rano, więc przed upałem i przyjemnie 🙂
potem staroć „Nakarmić kruki”, a wspólnie z M. norweski (!) film katastroficzny. kurczę, niby nic, a jednak Skandynawowie robią wszystko nieco inaczej…
8 lipca
piątkowy wieczór z M.
7 lipca
ponieważ nie jestem w stanie ogarnąć wszystkich filmów, rozejrzałam się po necie przynajmniej za tytułami z poprzedniego sezonu i obejrzałam „High-Rise”. bardzo ciekawy film o degrengoladzie, anarchii i upadku luksusowego wieżowca. można mnożyć interpretacje na pęczki!
6 lipca
opublikowano program Nowych Horyzontów! to już tak blisko!
5 lipca
bardzo długi spacer z pracy do domu przez Renomę, Arkady i bank. ponad 7,5 km 🙂
wieczorem dokończone dwa dobre filmy „Zew ciszy” o tragedii wspinaczkowej oraz „Ojcowie i córki”
4 lipca
ponad 8 km po parku z kijkami! mój rekord długości trasy 🙂
2-3 lipca
pierwszy raz w tym roku łączę dwa dni jednym opisem, ale inaczej się nie da, bo to weekend Rodzinnego Zjazdu Ziarków!
było błogo. o, proszę, tak błogo (fot. Dominika Bień):
1 lipca
piątek, piąteczek, piątunio.
a w pracy trening Nordic Walking 😀
30 czerwca
mecz Polaków w ćwierćfinałach Euro 2016! obejrzany u Ani i Jacka, w zestawie z pizzą oraz różowym węgierskim winem (dla pań) i piwem (dla panów)
przegrany w karnych, ale grać na jednym poziomie z Portugalią to moim zdaniem wyczyn. pięknie, chłopaki! jesteście moją ulubioną drużyną!
29 czerwca
po prostu fajny dzień. takie bez fajerwerków też bywają!
28 czerwca
fryzjerek i milutki wieczorek + niezła komedia „Szef”
27 czerwca
ostatni rosyjski w tym roku szkolnym i ostatnie spotkanie grupki domowej. wakacje!
26 czerwca
przyjemna niedziela trochę w domu, trochę na placu, trochę na spacerze
25 czerwca
poranny start w gliwickich zawodach Nordic Walking i miejsce 12 na 45 uczestników i uczestniczek! a dopiero się rozkręcam! to był mój czwarty chwyt kijów, a drugi dłuższy marsz (dwa pierwsze chwyty to treningi, więc więcej zabawy niż chodzenia)
potem ciekawy powrót do Wrocławia – mecz Polaków na Euro zakończony dopiero karnymi, konduktor, który przechodząc podawał aktualny wynik, w końcu radość, śpiewy i okrzyki na peronie. Polska w ćwierćfinałach!
a potem jeszcze się okazało, że M. zrobił wszystkie potrzebne zakupy!
24 czerwca
kolejne dwa oddziały, a wieczorem degustacja polskich win połączona z bardzo fajnym after-party
23 czerwca
odwiedziny w oddziale partnerskim bardzo sympatyczne i owocne.
a obiadek na Dzień Ojca smakowy i syty 😉
na deser późnowieczorne typowanie wyników fazy pucharowej Euro 2016. będzie się działo! w finale na pewno zagrają Polacy i Niemcy 😀
22 czerwca
szybki dzionek w pracy, bo dużo drobnych spraw, a potem: witajcie, Gliwice!
21 czerwca
cztery mecze, w tym wymęczona wygrana Polski z Ukrainą z pięknym golem Kuby Błaszczykowskiego. jesteśmy w 1/8 finału Euro 2016!
no i lubię wspólne oglądanie 🙂
20 czerwca
spokojne popołudnie w domowych pieleszach, bo za oknem deszcz i chłód. wieczorem się trochę rozpogodziło, więc może jutro będzie ładnie?
19 czerwca
ciąg dalszy pobytu w Oławie i zlot starych samochodów oraz motocykli. dużo perełek i naprawdę pięknie utrzymanych / odrestaurowanych / wypucowanych pojazdów. w loterii szczęście się do nas nie uśmiechnęło, ale weekend super!
18 czerwca
testowanie trasy w Parku Grabiszyńskim i testowanie własnego tempa w Nordic Walking, bo Rodzice straszyli, że mi na zawodach uciekną! się zmobilizuję i się nie dam!
wieczorem grill w Oławie i kawałek koncertu Mroza. niezły gość. dla niewtajemniczonych jeden z najbardziej charakterystycznych hitów. enjoy!
17 czerwca
drugi dzień szkolenia, deszcz od rana, ale i tak wracaliśmy zadowoleni. wieczór z M.
16 czerwca
wyjazd na szkolenie Departamentu. fajnie, fajnie! i szkolenie ciekawe, i ekipa świetna. a po szkoleniu spływ do Bardo. kupa śmiechu i dobrej zabawy oraz niecierpliwe oczekiwanie na brzeg w celach toaletowych 😀
no, a wieczorem wspólne kibicowanie Polakom podczas meczu z Niemcami – pierwszy raz kibicowałam w tak dużym gronie i było mnóstwo emocji!
15 czerwca
coś się fajnego działo? na pewno! 🙂
14 czerwca
uroczyste zakończenie Akademii Kina Światowego z dyplomami i prezentami 🙂 po czterech latach trzeba będzie wymyślić jakieś zajęcia na wtorki! latem potrenuję Nordic Walking, a potem się zobaczy, ale pewnie znów trochę spadnie tempo oglądania filmów…
po uroczystości obejrzeliśmy „Podróż za jeden uśmiech” 🙂
no i M. się ze mną wybrał! milutko!
13 czerwca
popołudnie w domku, bo deszcz. efekt – dżemek truskawkowy! mniam!
12 czerwca
pogoda taka sobie, więc niedziela głównie domowa. były jednak nie tylko mecze, ale i spacerek
11 czerwca
same przyjemności – kosmetyczka, pedicure, Festiwal Dobrego Piwa i Euro 2016
10 czerwca
zakończenie Tygodnia Santandera czyli bardzo udana impreza na stadionie 🙂
9 czerwca
dzień sportowca! w drodze do San Sebastian biegaczy wsparli dziś istotnie rowerzyści, a wśród nich i ja. przez 13 minut zrobiłam niecałe 9 km, co oznacza, że pędziłam około 40 km/h. M. szybko wyliczył, że w 35 godzin dojadę na wakacje w Chorwacji 😀
a wieczorem mieliśmy seans filmowy. wybrałam „Stare grzechy mają długie cienie” (polski tytuł z kosmosu) i nie żałuję! podobał mi się klimat.
8 czerwca
dzień kibica 🙂 przedstawiciele Departamentu biegli na bieżniach w stronę San Sebastian, a my poubierałyśmy się na biało-czerwono i machałyśmy transparentem i pomponami 🙂
7 czerwca
drugi dzień Tygodnia Santandera i szalone nagrywanie piosenek kibica. po pracy udane polowanie na biało-czerwone ciuchy, potem „Świat bez wolności” (tym razem na Kubie z „Epokowym projektem”), a wieczorem robienie pomponów w najmilszym towarzystwie
6 czerwca
kiermasz dań hiszpańskich w pracy! było super 🙂
5 czerwca
długie spanie, fajne spacerowanie, nowego przepisu testowanie i krótka wizyta na Rynku, by choć obejrzeć stoiska „Europy na widelcu”
4 czerwca
ślub i wesele Kasi i Kamila!
a rano Nordic Walking 🙂
3 czerwca
ciekawy „Fahrenheit 451” na rozpoczęcie przeglądu „Świat bez wolności”
2 czerwca
wczorajszy eksperyment kulinarny, czyli ciacho testowane przed poniedziałkowym kiermaszem hiszpańskich smakołyków, okazał się udany – przyniesiona dzisiaj do pracy próbka zniknęła w mgnieniu oka, bo niektórzy nie mogli się oprzeć dokładkom! miło, miło! 😀
1 czerwca
na Dzień Dziecka udany zakup dwóch par cienkich spodni 🙂
wieczorek z M. przy słabym meczu polskiej reprezentacji na Euro z Holandią, która na imprezę się nie wybiera…
31 maja
mocne zakończenie Akademii Kina Światowego – wykład świetnego jak zawsze prof. Rafała Syski + dwa filmy ocierające się dość konkretnie o „slow cinema”. aż dziw, że nie zasnęłam ani na chwilkę 😉
30 maja
całkiem spontaniczna wyprawa do kina i bardzo dobry „Szermierz”
a w bistro KNH nowe kanapki! ciemny chlebek z serem camembert, żurawiną, rukolą, kiełkami rzodkiewki i chrzanem. nowa forma, rewelacyjny smak! mniam!
29 maja
dzionek na działce i udana niespodzianka dla gospodarzy (sprawna kosiarka)
28 maja
spokojny poranek, spotkanie z Polinką, świetny finał Ligi Mistrzów
27 maja
w pracy dużo śmiechu, po pracy trening i Salad Story, a wieczorem wspólne oglądanie gali KSW i gorąca dyskusja po ostatniej walce 😉
26 maja
wyprawa do JuraParku czyli Danusia u dinusiów 😀
25 maja
przypomniałam sobie w ostatniej chwili o urodzinach kolegi na niedalekich działkach, więc powędrowałam 🙂 M. też dołączył. kolacja z głowy 😉
24 maja
dwa musicale na przedostatnim już (chlip, chlip) spotkaniu Akademii
„Kabaret” po prostu zwala z nóg…
niespodzianka – ci, co wytrwali całe 4 lata, mają fetę z bonusowym filmem! ale miło!
23 maja
fajny dzionek. jakby to nie był poniedziałek 🙂
22 maja
szybka i efektywna wyprawa na plac 😉
wielkie suszenie jabłek!
fajny spacer w słoneczne popołudnie
21 maja
poranna mobilizacja i o 9.00 trening Nordic Walking. pierwszy w życiu, ale tak fajny, że zostałam na drugim 🙂 nowa przygoda!
20 maja
świetna gra terenowa wokół Zamku Grodno – mnóstwo ciekawych zadań i prawdziwy team building, a potem wygrana w wielkim stylu druzgocącą przewagą punktową! świetnie się bawiliśmy i dostaliśmy w nagrodę trunek na czerwcowy wyjazd departamentu 🙂
19 maja
mieszanie drinków z szefami – bezcenne!
odrobina odwagi i zjazd tyrolką. kto pokonał drabinę w górę, dokonał całości straszności 😉
18 maja
udane polowanie na ciucholandy (jutro impreza firmowa!)
mnóstwo kroków na bieżni i potem po mieście – ból nóżek, ale przyjemne zmęczenie
wieczór z M. – coś, co tygryski lubią najbardziej!
17 maja
świetny wykład w ramach Akademii
cytat z trailera widzianego w holu kina (po niezłej jatce, trupy wszędzie):
– dobrze, że nikt nie ucierpiał
– yyy?
– szybko umierali, raczej nie cierpieli
🙂
wieczorem imprezka firmowa – piwo w Spiżu jest fajniutkie!
16 maja
niespodzianka w pracy – mogę sobie znaleźć jakieś fajne szkolenie! jutro zaczynam poszukiwania
a poza tym uwaga! mam kije do Nordic Walking i nie zawaham się ich użyć! chodzenie mam zamiar opanować w najbliższą sobotę 🙂
15 maja
domowy relaks, bo zimno. nawet spacer nam nie wyszedł, bo akurat spadł deszcz, ale przepiękna tęcza wynagrodziła fakt zebrania się i wyjścia z domu choć na chwilę 🙂
pomidorki i poziomki dostały swoje docelowe doniczki. chyba troszkę w nocy zmarzły, ale mamy nadzieję, że coś z naszej hodowli jednak będzie!
14 maja
wbrew zapowiedziom i oczekiwaniom mieliśmy piękny, choć chłodnawy dzień! poranne Nadodrze mnie rozczarowało, ale wieczorny spacer po Nowych Horyzontach w ramach Nocy Muzeów był super 🙂 było krótko, ale obejrzeliśmy kabiny operatorskie trzech sal, projektory cyfrowe i analogowe, taśmy filmowe, a na deser dostaliśmy po plakacie i kawałku taśmy 😉
w międzyczasie zrobiłam kotlety z indyka oraz kotlety marchewkowe na 9 obiadów 😀
13 maja
słoneczny spacer z domu do pracy 😉
dwukolorowy bukiet bzu od M.! stoi przy monitorze (czyli na widoku), zachwyca i nieziemsko pachnie!
12 maja
słoneczny spacer z pracy do domu
pyszny chlebek gryczany od „Pana Kozy”
koniec pierwszego sezonu Mad Men
11 maja
w pracy i w siłowni nowe pomysły + miły wieczorek z M.
tymczasem balkonowe roślinki rosną jak na drożdżach i w weekend na dobre zamieszkają na zewnątrz 😉
10 maja
wracając autobusem z zakupów, walczyłam z opadającymi powiekami. nie wiem, skąd ta niespotykana senność, ale skorzystałam z okazji i zafundowałam sobie popołudniową drzemkę 🙂 jak (prawie) nigdy!
9 maja
fajny dzień w pracy, bo było intensywnie i szybko minął czas.
po 15 miłe spotkanie z dawno niewidzianą Frelką. liczę na kawę very soon!
8 maja
zjazdu ciąg dalszy, tym razem kameralniej i w samej Kamienicy. ale było też spokojne śniadanie, spacer nad porajskim zalewem i powrót do hotelu na desery, na które w sobotę zabrakło sił 😉
powrót do domu bez korków. ponoć na A4 stało się 10 kilometrów… odlot!
7 maja
pierwszy rodzinny zjazd w Kamienicy. się działo!
obiad w gronie znanym bardziej i grill w gronie znanym znacznie mniej. pyszne jedzonko. fajne rozmowy. no i na koniec wesoły powrót do domu – około czterokilometrowy spacerek uzupełniony podwózką do hotelu w drugiej połowie trasy 🙂
6 maja
szybkie zakupy i szybkie pakowanie. jutro wycieczka!
5 maja
przeżyłam lekcję rosyjskiego o liczebnikach! jeny… zero (polskiej) logiki w tym! 🙂
automaty pojechały do serwisu. będzie można nurkać 🙂
4 maja
oczywiście rano był kłopot! a w drodze z pracy na siłownię prawie zasnęłam w tramwaju. ale potem nastąpiło ożywienie i znów nie poszłam spać o zamierzonej porze 😉
3 maja
relaks w ciągu tygodnia? to lubię!
długie spanie, wizyta u znajomych, długi wieczór i późne spanie. jutro będzie kłopot!
2 maja
krótki dzień pracy, krótkie zakupy, długi i fajny wieczór. nic szczególnego, a jednak dzionek udany!
tymczasem na Mazurach Rodzice cieszyli się przepiękną pogodą 🙂
1 maja
długi poranek, śniadanko i wycieczka do Mosznej / Moszny (?), w każdym razie na zamek. więcej na blogu 🙂
a potem wieczór w Oławie i późny powrót do domu
30 kwietnia
poranna wizyta w centrum ogrodniczym i małe zakupy. mamy sadzonki poziomek oraz rukoli i bazylii 🙂
wieczorny grill w Oławie. w końcu można było posiedzieć na zewnątrz…
29 kwietnia
wcześnie rozpoczęty wspólny wieczór – lubię to!
szybkie zakupy na jutrzejszego grilla i do balkonowego ogródka
28 kwietnia
nawet maleńka pochwała w pracy dodaje skrzydeł. nie trzeba w tym celu pić Red Bulla 😉
27 kwietnia
krótki trening, małe zakupy, miły wieczór i w końcu trochę słońca
26 kwietnia
Ahimsa fajnym miejscem jest. falafele wyśmienite. mniam!
25 kwietnia
fajny polski film i towarzystwo w ramach Filmowałku
24 kwietnia
ogrodnicza niedziela i popołudniowa szybka wycieczka do Świdnicy
nowa sprawność harcerska: obsługa wkrętarki, czyli narodziny regału balkonowego 🙂
23 kwietnia
udane zakupy ogrodnicze
22 kwietnia
fajnie jest pracować w marketingu!
21 kwietnia
M. pomógł w transporcie sprezentowanych plakatów, niesprzedanych aniołów i dostarczonych zakupów z Melaleuca z pracy do domku. miło, miło! a przy okazji zasiał nowe kiełki! będą na niedzielę! 🙂
jestem zadowolona, bo trochę ogarnęłam dziś kuchnię. w nagrodę zaczęłam oglądać Mad Men, bo w Dextera wciągnął się chyba M., co oznacza, że mamy kolejny wspólny serial. a Elementary to mało? ech… musiałam sobie poszukać własnego… 😉
20 kwietnia
z Babcią wszystko dobrze!
a w pracy prezent od szefa – plakaty filmowe! w tym trzy cudowne z Władcy pierścieni! 😀 gdzie by je powiesić… ten z Gollumem chyba powinien zawisnąć w sypialni. hihihi!
19 kwietnia
w końcu przeprowadzka! siedziałam od rana sama, to się spakowałam i sobie poszłam na nowe miejsce 😀
18 kwietnia
niby nic, a jednak dobry dzień
17 kwietnia
spontaniczna wycieczka do Świdnicy 🙂 a potem do znajomych 🙂
16 kwietnia
spokojny dzionek, pyszności z Alma24 (dawno nie robiłam tam zakupów), koniec fajnego serialu, przytulankowy wieczór
15 kwietnia
drink z ludźmi z departamentu i spoza w Schodach Donikąd. następnym razem będzie jeszcze fajniej, bo już będę ich znała!
M. czekający w domu – miło, miło!
14 kwietnia
przygody z sucharkiem czyli telefon z Equesa. jest porządny serwis! lubię to!
13 kwietnia
miły wieczór, a w ciągu dnia wielki krok do przodu w kwestiach przeprowadzkowo-integracyjnych 😉
12 kwietnia
M. zawiózł mój suchy skafander do serwisu. odkrył w dokumentacji Equesa, że mam nogi do nieba! a konkretnie, że przy moim wzroście są 5 cm dłuższe 😀
no i weź kup dobre spodnie…
11 kwietnia
blisko, coraz bliżej! strona internetowa prawie gotowa! w tym tygodniu premiera!
10 kwietnia
długi poranek, świetna kawa w Uliczce Lwowskiej parzona na piasku, a potem sadzenie pomidorków i przesadzanie kwiatków. i w ogóle milutki wieczór 😉
9 kwietnia
dwa filmy w ramach przeglądu kina hiszpańskiego i cenny czas w czwórkę
8 kwietnia
fajne spotkanie w pracy i nowy krótki serial wieczorem
7 kwietnia
M. przystał na weekendowe plany towarzysko-filmowe! będzie kino hiszpańskie 🙂
6 kwietnia
sfinalizowane transakcje książkowe na Allegro – miło, miło
5 kwietnia
dostaliśmy zaproszenie na ślub i wesele Kasi i Kamila 😀 ale fajnie!
a poza tym były bardzo ciekawe filmy i kilka świetnych tekstów podczas wykładu na temat Dogmy 95
4 kwietnia
niezbyt dobre wiadomości, więc i dzionek średni. ale ponieważ to miejsce na dobre (i tylko dobre!) wspomnienia napiszę: wiosna! słońce! pomidorki na balkonie! komplement pod zdjęciem z targów! 🙂
3 kwietnia
Centrum Nauki Kopernik – niesamowita sprawa!
a potem słoneczny spacer po Starówce i bezpieczny powrót do domu 🙂
2 kwietnia
podróż do Warszawy bez korków i fajny dzień na targach nurkowych
1 kwietnia
mama z maleńką (ale już chodzącą i gadającą) dziewczynką przechodziły obok „mojej” kwitnącej śliwy. śliwa rośnie na trawniku, w niewielkiej, ale jednak, odległości od chodnika…
mama, podchodząc do drzewka: urwę kawałek gałązki i ci pokażę kwiatki z bliska.
dziewczynka, niemal płacząc: nieee! zostaw! niech rosną!
tak mnie ujęła troska tej istotki, że aż musiałam to zapisać. miłe to będzie wspomnienie!
31 marca
za oknem wiosenna burza czyli anioły robią fotki
a ja obejrzałam coś na YT i mi wesoło przed snem 😀
30 marca
powrót koleżanki! hura!
29 marca
spokojny dzień w pracy i w domu. skończyłam „House of Cards” i niecierpliwie czekam na przyszłoroczny sezon piąty!
28 marca
kilka spacerów, bo wreszcie wiosna!
„Danusia przyszła na babę i kawę” 😀
i powrót do domu bez korków, którymi straszyło nas po drodze Radio Zet 😉
27 marca
rodzinne śniadanie, spacer, obiad, wieczór trochę u Rodziców, potem u Sis w czwórkę, a w międzyczasie sporo śmiechu. fajne są takie Święta!
26 marca
miałam świetny pomysł – w drodze do Kamienicy odwiedzić Ogrodzieniec. jeszcze nigdy nie zwiedzałam zamku w tak komfortowych warunkach. oprócz nas zaledwie kilka osób. żadnych obcych w kadrze. i nawet słonko wyszło!
Mirów i Bobolice na szybko, ale też fajnie.
a potem już tylko rozmaite nalewki i pogaduchy. do pierwszej w nocy, hihi! 😀
25 marca
Wielki Piątek
wyjście z pracy o 14 i małe zakupy, w które się jutro ubieram 😉
24 marca
zakupy przez portal lokalnyrolnik.pl uważam za rozpoczęte! dziś odebrałam pierwsze, małe zamówienie, ale na pewno się rozszaleję, jak zaczną się warzywa i owoce!
23 marca
JEJ! poradziłam sobie SAMA ze zmianą mojej nowej domeny! ale jestem zdolna! 😀
wniosek Mamy: trzeba było iść na informatykę 😉
Mamuś, programowanie mi nie szło nigdy. poza pisaniem muzyki na ZX Spectrum 😀
22 marca
cel wczorajszego działania w kuchni: dzisiejsze śniadanko wielkanocne w pracy 🙂 było pysznie! 🙂
21 marca
kilka fajnych rozmów i spotkań w pracy, trening bez bólu kolana i na dokładkę spokojny wieczór w domu z krótkim działaniem kulinarnym
20 marca
są decyzje świąteczne. bardzo super fajne!
19 marca
odnośnie wczorajszego wpisu, dziś cytat:
„nieważne ile masz pomysłów, ważne ile z nich realizujesz”
otóż to!
18 marca
pomysłów pełna głowa 🙂
17 marca
i znów WordPress i sukces, bo w końcu znalazłam przyczynę niewidzialności mojej infografiki! hura! 🙂
a w pracy całkiem pozytywne rozmowy w nowym Departamencie
16 marca
kolejne odkrycia w WordPress’ie! czasami to jak walka z wiatrakami, a czasami fascynująca nauka. dziś mieszanka jednego i drugiego – lekkiej frustracji i zadowolenia z własnych postępów 😀
wieczór z retransmisją fragmentów ubiegłorocznego „Życia bez ograniczeń”. godne zapamiętania: szczęście = coś do zrobienia, ktoś do kochania i nadzieja na coś!
15 marca
w pracy wielkie zmiany… potężny szok i dzień stracony dla obowiązków z powodu braku koncentracji, więc tym razem zrezygnowałam z kina i zafundowałam sobie wieczór z M. patrzę w przyszłość z nadzieją 🙂
14 marca
udany wieczór i dobra zabawa w kinie – DKF w DCF z filmem „Kryzys to nasz pomysł”
13 marca
dłuuugi poranek, a potem dużo czasu w kuchni. naleśniki z jabłkami, placuszki, burgery warzywne. będzie co jeść przez kilka dni, więc plan zrealizowany 🙂
12 marca
leniwy poranek, zakupy, a kilka minut po 14 niespodzianka. lubię, jak M. wcześniej kończy pracę!
na obiad przyrządziłam kartoflankę z przepisu od Witka. paluszki lizać!
11 marca
fantastyczny wieczór z Ulą i Witkiem – rozmowy na tematy wszelakie i takie jadło, że ho! ho! Witek świetnym kucharzem jest! i nawet mi się humor poprawił po dłuuugiej podróży (przez korki trwającej ponad godzinę dłużej niż planowano) 🙂
na zdjęciu tylko danie główne, bo wyśmienita zupa zniknęła zanim ktokolwiek zdążył użyć aparatu 😉
10 marca
z głupia frant wzięłam udział w konkursie Kina NH i wygrałam płytę DVD z przepięknym filmem „Joanna” 😀
sprawa jest tym ciekawsza, że nagrodami były siatki 😉
9 marca
… następnego dnia niespodziankowy bukiet róż i coś smakowego! świętowanie Dnia Kobiet przez dwa dni – to mi się podoba! 🙂
8 marca
bardzo miłe poranne życzenia, a…
7 marca
dostałam rewelacyjne logo dla swojej działalności! świętuję kończąc wino wspomniane 2 marca i otwarte / solidnie napoczęte w weekend 🙂
6 marca
dwie nowe pary spodni
wspólnie ugotowany pyszny bigos
obróbka jabłek: chutney, mus do słoików i pieczone jabłka pod ziarenkami na najbliższe dni. mniam, mniam!
5 marca
poranny ból pośladków – wczorajsze ćwiczenia coś dały 🙂
dostaliśmy skrzynkę jabłek, więc upiekła się szarlotka 😉
4 marca
bardzo fajny trening pokazowy w Lady Fitness Club. dostałam trzy różne zestawy, żeby nie było nudy i zrobiłam z trenerką po jednej serii każdego ćwiczenia. było parę ciekawych nowości
3 marca
walczę z instalacją bajerów do WordPress’a. nie radzę sobie z FTP, już prawie rzucam wszystkim, co popadnie, a tu zbawienie! wpada M. i od razu pyta: „a Google’a pytałaś?” 🙂 problem rozwiązany w trymiga, bo Google odpowiedziało w pierwszym linku. hura!
2 marca
było zaproszenie, był dziś firmowy obiadek dla pracowników szkolących w ramach wolontariatu innych pracowników. dobrze, że były przystawki, bo dość nieszczęśliwie wybrałam danie główne. dorsza na talerzu trzeba było poszukać! miał długość palca! ale dostaliśmy po butelce wina, więc będzie świętowanie z domowym zaciszu 🙂
1 marca
rozpoczęliśmy ostatni (chlip, chlip!), ósmy semestr Akademii Kina. i to z rozmachem, bo na ekran jako pierwsze wskoczyły „Szczęki”! film jak film, ale jakie zęby! i jaka muzyka! bardzo mi się podobało 🙂
29 lutego
ponoć to dodatkowy dzień, a jakoś nie czuję nadmiaru czasu 😀
zamówiłam domeny!
ale mnie Taki Jeden zrobił w bambuko! podlewam zasiane wczoraj ziarenka, a tu dwa pędy… myślę sobie, że to dziwne, ale cóż. może jakiś cud ogrodniczy. a tu się okazuje, że M. włożył do ziemi dwa listki stojących obok żonkili 😀
28 lutego
niespodziankowa wycieczka do Karpacza – piękny kościół Wang, deptak z odciskami butów alpinistów i króciutkie spotkanie z Sis, która gościła tam przez cały weekend!
27 lutego
JEST! wymyśliliśmy nazwę dla mojej działalności i chichotaliśmy do nocy.
a wcześniej obejrzeliśmy „Zjawę” w wyścigu przed Oscarami
26 lutego
sześć dni po urodzinach wypadają imieninki. było ciacho, prezent i miły wieczór!
25 lutego
wybrałyśmy się z Lee, Natu i jej synem na koncert Phillipa Brackena – tak, wiem, że to nazwisko niewielu osobom coś mówi, ale facet ma naprawdę niezły głos, a i popatrzeć jest na co. oj jest. piosenki spokojne, więc przy okazji pogadałyśmy. chcę być częściej wyciągana na takie „cosie”!
24 lutego
prosto z pieca, z płynącym, pysznym, wiśniowym nadzieniem… mmm… z fajnymi ludkami z samochodówki uczciłam Nagrodę Zarządu dla kolegi. Stara Pączkarnia – we Wrocławiu od niedawna, a już ma renomę i długie kolejki. no i jest po drodze z NFM do tramwaju 23, co dziś było zaletą szczególnie istotną 🙂
23 lutego
po latach (mniej więcej czterech) poszłam dziś do Lady Fitness Club, a tam: cześć, Danusiu! ale mi się zrobiło miło! wracam w podskokach! 🙂
22 lutego
– przepraszam, w której sali jest DKF?
– w dużej.
pani w kasie DCF (cztery sale) uznała chyba, że wyglądam na miejscową kinomankę 😀
21 lutego
krótka, ale jednak, wizyta Sis! wpadli na szybką kawkę i urodzinową odchudzoną szarlotkę!
20 lutego
urodzinki M.! zrobiłam pyszną obiadokolację, a i wieczór był bardzo udany!
19 lutego
ostatni trening w centrum treningu personalnego. sytuacja niewesoła, ale zapisuję w miłych wspomnieniach, bo to były bardzo fajnie spędzone miesiące. i jeśli konto pozwoli, któregoś dnia wrócę!
18 lutego
namieszałam z rosyjskim… 🙂
17 lutego
ale ubaw! wystawiłam na sprzedaż zestaw pięciu książek i zdejmowałam ogłoszenie po ośmiu minutach. tego jeszcze nie grali 😀
16 lutego
planujemy urlop! szukanie miejsca i dyskusje to bardzo fajna część wyjazdu 🙂
15 lutego
super-spotkanie miałam dziś. z koleżanką, która zaczyna zajmować się coachingiem. mam fajne wnioski i tematy do przemyślenia czyli było owocnie i interesująco.
a tymczasem Facebook wyciągnął mi ciekawe wspomnienie – inicjatywa przystankowa sprzed trzech lat!
14 lutego
Walentynki niezbyt walentynkowe, bo nie we dwoje i nie romantyczne, ale fajne, bo w gościach 🙂
13 lutego
wystawa klocków Lego! największą atrakcją Titanic:
– skala 1:25
– długość 11 m
– wysokość 3 m
– 500 tys. elementów użytych do budowy
robi wrażenie!
12 lutego
trzeci dzień sama w biurze 🙂
ujęło mnie dzisiaj jedno zdjęcie – prawda, że piękne? autorka pozwala nie podawać źródła, ale podam, bo to źródło zachwytów
11 lutego
podjęłam decyzję – samodzielnie stworzę swoją „firmową” stronę internetową. bo przecież trzeba się rozwijać! już dwie osoby zadeklarowały pomoc w znalezieniu odpowiedzi na kilka pytań!
10 lutego
fajny trening i fajna sałatka w Salad Story. nie podobają mi się za bardzo ostatnie zmiany w tej jadłodajni, ale nadal można znaleźć coś dla siebie! no i sałatka była za darmo, za zgromadzone wcześniej pieczątki 😉
9 lutego
z okazji Międzynarodowego Dnia Pizzy sprawdziłam, czy słuszne są zachwyty nad Piecem na Szewskiej. słuszne, choć trzeba chwilkę poczekać na stolik, jeśli się nie ma rezerwacji 😉
8 lutego
drugie poniedziałkowe filmowanie. było super, ale podczas filmu ze trzy razy się zdrzemnęłam… to skandal! tak zbezcześcić arcydzieło wszech czasów!
7 lutego
i żeby mi nikt nie twierdził inaczej! 🙂
6 lutego
milutka zabawa karnawałowa w fajnym gronie, które zawsze jest najcenniejszą wartością tego typu imprez. a M. tak się rozbawił, że ho, ho! 🙂
5 lutego
fajne spotkanie z produktami fajnej firmy – czuję, że jak kupię sobie to i owo, to polubię sprzątanie 😉
4 lutego
pączki! 🙂
i wieczorne pogaduchy – sygnał nadawany z jeszcze okupowanego garażu 😉
3 lutego
rozmaite fajne rozmowy przez czaty, smsy i telefony
2 lutego
wolny od Akademii Kina wtorek (miesiąc przerwy semestralnej), zatem wieczorek z M.
1 lutego
pierwszy seans w ramach „filmowałku” czyli filmowego poniedziałku – bardzo wesołe towarzystwo, herbatka i kinomaniakowanie do późnej nocy
31 stycznia
niedziela z M. – nic dodać, nic ująć 😉
30 stycznia
miły powrót z Warszawy z dobrym filmem (Infiltracja) i fajnym pociągiem (Pendolino), a potem udany eksperyment kulinarny i milutki wieczorek z M.
29 stycznia
bardzo fajny wypad do Warszawy na szkolenie w Szkole Instruktorów Nurkowania. cud, miód i orzeszki!
28 stycznia
krótko i na temat, czyli szczęście ma na imię M.
27 stycznia
przemiły wieczorek z M. – kolacja, rozmowy, a na deser porcyjka aktualnie oglądanego serialu
26 stycznia
naprawdę udane, ostatnie w siódmym semestrze spotkanie Akademii Kina – świetny wykład, bardzo dobre filmy i sporo śmiechu (z nieznanych przyczyn głównie w naszym rzędzie)
25 stycznia
idziemy z fajną ekipą na bal!
24 stycznia
pyszna wyprawa tramwajowo-piesza do Pasibusa – kiedyś musi być pierwszy raz!
23 stycznia
zapytałam o życzenia obiadowe i usłyszałam: Ty zawsze wiesz, co dobrego zrobić 🙂
a poza tym…
22 stycznia
bardzo przyjemne i smakowe warsztaty sommelierskie w ramach Dni Australii organizowanych przez Kino Nowe Horyzonty i kawiarnię Barbara – wkrótce wycieczka do Carrefoura po zapasy Jacob’s Creek 🙂
21 stycznia
oglądam sobie po raz pierwszy w życiu czasopismo Press, a tu spomiędzy kartek Pan Krytyk wyskakuje! hihihi! we wtorek będzie nam wykładał, więc będzie ubaw 🙂
a wieczorem kolacyjka z Niespodzianką 🙂
20 stycznia
fajny trening, choć bardzo, bardzo mi się nie chciało iść…
19 stycznia
bardzo udane spotkanie w ramach Akademii Kina – niezawodny Rafał Syska z wykładem i dwa świetne filmy reprezentujące to, co najlepsze w kinie amerykańskim lat 70-tych
18 stycznia
po treningu szybki powrót do domu i spokojny, dłuuugi wieczór z dobrym filmem
17 stycznia
przepyszny obiadek. i w dodatku zrobiony wspólnymi siłami 🙂
16 stycznia
miło jest spędzić sobotni wieczór w tak szacownym gronie!
15 stycznia
totalny relaks u kosmetyczki czyli ostatni wykorzystany bon urodzinowy – dziękuję ofiarodawcom! było super-przyjemnie!
14 stycznia
rewelacyjne kino czyli „Pokój” – wzruszająca historia i w pełni zasłużony Złoty Glob dla najlepszej aktorki w dramacie
13 stycznia
rozmowa klientki ze sprzedawczynią:
k: zawsze macie tak grubo pokrojoną szynkę?
s: tak, bo klienci wolą cieniej 😀
a poza tym wieczór z ulubioną Niespodzianką :*
12 stycznia
świetne hiszpańskie kino poprzedzone tak fajnym wykładem, że aż nie grałam w gry 😉
11 stycznia
milutki poranek – tak, tak, nawet poniedziałki mogą się pięknie zaczynać!
10 stycznia
udane zakupy w IKEA bez pieniędzy? to możliwe! urodzinowa karta wyczyszczona 🙂
9 stycznia
poranny trening cardio + wciągająca książka = 470 kcal spalonych w miłym towarzystwie bohaterów
a poza tym nadal dobre wyniki TSH 🙂
8 stycznia
jeszcze w styczniu pojadę na fajne warsztaty!
7 stycznia
pyszne risotto z kurczakiem i tymiankiem na obiadokolację
„Sherlock i upiorna panna młoda” – czyli wyjątkowa projekcja tylko jednego dnia w kinach całej Polski + miejsca VIP – szerokie, wygodne, więcej miejsca na łokcie, tylko przytulić się trudniej 😉
6 stycznia
trochę „wspólnych” zajęć na dwa komputerki i pianino 😉 lubię!
5 stycznia
długi, miły wieczorek, bo jutro wolne! hura!
4 stycznia
pełna ciepła grupka domowa u Agnieszki, a w podróży autobusem w tamtą stronę kawałek dobrej roboty – fragmenty tekstów i kilka spisanych pomysłów 🙂
3 stycznia
wystawa Body Worlds w Magnolii – kontrowersyjna, ale bardzo ciekawa. nie przyjechała w całości, ale i tak było co oglądać. a dookoła milutka niedziela z M.
2 stycznia
Hydropolis z Siostrą i Piotrkiem – bardzo fajne miejsce. polecam!
1 stycznia
udana domówka w noc sylwestrową i fajne after-party od 17. grono to samo, do picia i jedzenia smakowite resztki z nocy. uwielbiam sushi Agnieszki!